poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Piekarnik.

Kuchenny termometr wskazywał dziś 37stopni w cieniu. Dla mnie odczuwalna temperatura wynosiła jakieś 50-60. Zmuszona byłam wyjść na zewnątrz raz, poza tym bunkrowałam się w swoim pokoju. I chwilę w kuchni prasując ręczniki, które z gorąca zrobiły się sztywne.
Zbliża się wieczór, czekam na ochłodzenie, a tutaj efekt dzisiejszego bunkrowania:

                      



 Usłyszałam wczoraj, że pisanie dzienników w sposób jaki ja to robię jest beznadziejne. Za kilka lat nic nie będą mnie obchodziły moje smutki i zastanowienia egzystencjalne. Prawdziwym skarbem będzie zapis wspomnień tego, co mi się przytrafia. To, kogo spotykam, co usłyszałam czy widziałam. Od wczoraj uczę się dostrzegać szczegóły świata. A co do zapisu tego wszystkiego w dzienniku: w toku i na uwadze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz